Spotkanie Candii i Mroka

Jest lato (nad morzem), kwiaty kwitną i roznoszą piękny zapach. Candia przybiegła tu, słuchając szumu fal. Było tak pięknie, że zaczęła czesać swój pawi ogon. Może ktoś do niej przyjdzie? Ona sama nie wie. Tylko czesze i czesze...

Vikven przybył nad morze rozglądając się. Usiadł nad wodą nie zważając na wilczycę siedzącą nieopodal.

Uszy jej zaczęły latać i nasłuchiwać. Wilczyca zauważyła basiora. Jednak potem, poszła się napić. Zauważyła na piasku serce, niewiedziała kto to zrobił, więc zarumieniła się. Przycisnęła na nim łapę i serce było razem z odciskiem jej kończyny. Candia popatrzyla jeszcze raz na wilka i podeszła do niego. Najpierw się wstydziła, ale po chwili była napchana odwagą. - Witaj jestem Candia, szlachedzki pół pies pół wilk. - odpowiedziała. - Nie znosiłam królewskich obyczajów, więc wróciłam do wilków. - Samica myślała, że on jej nie przyjmie jako pół pies.

Wilk spojrzał na nią obojętnie.
- Ja jestem Vikven czystej krwi wilk.
Rzekł odwracając się do morza.

- No cóż. - rzeknęła smutnie wilczyca. - Jestem jaka jestem. - uśmiechnęła się i usiadła na cztery litery. - Lubisz polować? - zapytała, aby byli przyjacielami. - A może latać? - zapytała i rozłożyła skrzydła.

- Nie mam skrzydeł i nie jestem głodny.
Powiedział zamaczając ogon w wodzie.

//Zrobić Ci podpis? Jestem w tym expertem//

- Aha. - powiedziała krótko i ugryzła się w ogon. Popatrzyła na Mroka, był tym jedynym, chociaż jeszcze o tym nie wiedział.

//Zrób ale bez kolorów ok?

- A co robisz w tej krainie jeśli można wiedizeć?????
Spytał obserwujac fale.

//Ok//

- Ja by to powiedzieć.... yyy, szukam partnera. - wyjąkała Candia. - Nigdy nie znalazłam takiego fajnego jak..... ty. - uśmiechnęła się i również popatrzyła na fale.

- Aha.
Powiedział bez wiekszego zaintrsowania.

Wilczyca zwiesiła głowę, ponieważ on się nie zainteresował Smile

- A ty masz partnerkę? - zapytała

- A czyja wygladam na kogoś kto by miał?
Spytał z wyrzutem. Oczywiste bło że nie miał.

Na plażę przybyłam, nie kto inny jak tylko ja. Spokojnie prześlizngnęłam się do "uroczej" parki i usiadłam obok nich. Ukłoniłam się lekko i przedstawiłam, jak na damę przystało.
- Witajcie, jestem Sentimental Gouvenor Evan.
Rzekłam uśmiechając się i mrużąc oczy. Moje futerko mieniło się na zielono. Byłam zadowolona i raczej nie skora do walk czy bójek, a tych dwojga nie znałam. To musiało się zmienić!

Popatrzyłam na nią i mrugnęłam okiem.
- Witaj kolorowa, jestem Candia. - uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do Mroka. Mój pawi ogon latał jak szalony, bo zawieranie nowych znajomości było dla mnie nowe.
- A mogę być twoją partnerką? - zapytałam, pochłoneła mnię ciekawość.

- Witaj Sentimental Gouvenor Evan, ja jestem Vikven.
Powiedział odwzajemniając delikatny ukłon. Słysząc pytanie Candii zdębiał.
- A nie za wcześnie? Prawie nic o Tobie nie wiem.
Rzekł niepewnie. Nie chciał zranić uczuć Candii ale sam nie był jeszcze gotowy.