Test Elwey'a na Betę Watahy Mroku

Las. Ciemny las. Elwey smętnie się włócząc przyszedł w to miejsce. Z jego pyska skapywała szkarłatna krew. Widać, że niedawno jadł. Był jak wampir. A jak ugryzł... To co ugryzł też stawało się wampirem. Basior siadł sobie na śniegu i zaczął oblizywać się z czerwonych resztek. Czekał na swojego egzaminatora.

Lyka przyszła w to miejsce egzaminować wilka o imieniu *Elwey* była bardzo cicha że każdy dziki zwierz myślał że to idzie jakaś zdobycz.

Elwey wyczuł, że ktoś nadchodzi. Zaczął węszyć dokładnie. To była wilczyca. Basior parsknął mrożącym krew w żyłach śmiechem i zawołał.
- Czuję twój zapach miła damo!
Śmiał się lekko wrednie. Już tak mu zostało. Nie mógł pogodzić się z tym, że został przemieniony w wilka. Elwey zaczął podążać za zapachem wadery. Po chwili był tuż za nią. Pacnął ją lekko w plecy i zasyczał.
- Tu jestem!
Zarechotał i oblizał pysk z resztek.

-Nie strasz mnie ja jestem agzaminatorką ,a ty egzaminowanym-Powiedziała do Elwey'a.

[i]Elwey siadł za nią spojrzał.
- A więc co chciałabyś wiedzieć najpierw? A może mam coś upolować?
Rzekł z lekką obojętnością w głosie. Chciał mieć to za sobą. Czekał wilczy świat! On niemógł długo nic nierobić.

-Hmm...-Pomyślała-Powiedz mi czy umiesz poradzić sobie z zadaniem Alfy chociaż że ją nie jestem?-Zapytała

Elwey zaśmiał się cicho.
- Sądzę iż tak. Ponieważ jestem silny, bezgranicznie wredny, odpowiedzialny. Mógłbym poprowadzić armię ale nawet wtedy opiekowałbym się stadem gdyby było w ciężkim stanie bądź było poranione. Znam się też co nieco na dyplomacji.
Wilk zauważył jak za waderą kica zając. "Krew!" warknął w myślach i zgrabnym skokiem znalazł się przed szarakiem. Zgrabnym ciosem łapy powalił go na ziemię i wyssał krew. Znowu był cały brudny ale on to lubił. Lubił krew na swoim pysku.

-Ok to poszukaj mi mojej zaginionej fiolki eliksiru wytrzymałości i siły-Powiedziała i położyła się na płaskim kamieniu.

Elwey wyszczerzył się. Wszystko co miało najmniejszy związek z krwią dało się łatwo wyszukać. Ponad to zapach egzaminatorki z pewnością naprowadzi go na dobry trop. Wilk obwąchał dokładnie waderę i ruszył na wschód. Biegł prędko nie bacząc na to co omijał. Póki zapach w jego umyśle był świerzy raz dwa wytropi fiolkę. Nagle przystanął. Jego oczom ukazała się buteleczka z nieznaną wilkowi substancją. Elwey zachichotał, wziął fiolkę i pognał do egzaminatorki. Gdy był już przy niej położył flaszkę i rzekł.
- Proszę.
To mówiąc położył się.

[color=white]-Ooo Dziękuję ,ale teraz możesz ją wypić przyda ci się do następnego zadania-Powiedziała.-To teraz idź do pobliskiego Kempingu i przynieś mi dwie nogi i dwie ręce człowieka wraz z głową możesz sobie wziąść też serce ,a jakby co to to zadanie często Alfy zalecają Betą ,aby ludzie nie przychodzili do ich watah.To teraz idź-Powiedziała

Elwey mrugnął do niej i nie pijąc eliksiru pomknął w stronę zapachu ludzi. Kiedyś i on był człowiekiem... a raczej demonem człowieka. Gdy wilk znalazł się kilka metrów przed kempingiem ludzkim zaczął wypatrywać ofiary. Na brzegu lasu mała dziewczynka zbierała drewno. Elwey wyszczerzył się i zakradł a potem rzucił na dziecko. Dziewczynka nie zdążyła zareagować. Już była zabita. Na szczęście inni ludzie tego nie zauważyli. Wilk złapał dziecko za nogę i przywlókł do egzaminatorki.
- Zadanie wykonane?
Spytał niewinnie ukazując martwe dziecko.

-Tak zadanie wykonane i teraz pytanie.Powiedz mi kim jest Beta raczej co ona robi?-Powiedziała i Zapytała.

Elwey zamyślił się po czym wyrecytował niczym formułkę.
- Zastępuje Alfę, pomaga Alfie. Ogółem jest prawą ręką przywódcy.
Rzekł spokojnie.

Tak!-Krzyknęła i po chwili uspokoiła się.-Zdałeś!-Krzyknęła z uśmiechem i przytuliła mocno Elwey'a.

Elwey stanął niczym słup i pogłaskał waderę chłodną ręką.
- Cóż za emocje...
Mruknął zimnym tonem i "odstawił" Lykę obok. Po chwili skinął jej łbem na pożegnanie i znikł w krzakach. Już go tu nie było.