Pustynia Candii i Vikven'a

- Fajnie było. - wilczyca uśmiechnęła się i poszła zapolować, po chwili wróciła z krową w pysku. Mijały dni aż został 1 dzień do porodu.

-Jeszcze tylko jeden dzień.-Powiedział z niecierpliwością i przyłożył ucho do brzucha Candii. Słyszał kopanie małych szczeniąt.
-Ale kopią ,nie?-Zapytał z uśmiechem.

- Bardzo. - uśmiechnęła się, lecz prerwała. Poród jednak okazał się szybszy. Wilczyca rodziła.
- Vikven ja rodzę! - krzyknęła

Vikven zrobił wielkie oczy i pobiegł po trawę. Po chwili wrócił i położył trawę przed brzuchem Candii.
-Oddychaj,Oddychaj.-Powiedział z nie spokojem.

Po pół godzinie przyszły na świat 3 szczeniaki. Były bardzo podobne do rodziców.
- Popatrz jakie słodkie! - powiedziała Candia i dała im mleka.

Vikven popatrzał najpierw na Candię i potem na szczeniaki. Był normalnie zaczarowany. Siedział i gapił się na szczeniaki bez ruchu.
-Są śliczne.-Powiedział ciągle gapiąc się na szczeniaczki.